środa, 18 stycznia 2017

Podmiana



Przychodzi pijany Nowak do domu. Usiadł przy stole , odwaga go szarpnęła tak na 300% i jak walnie pięścią w stół:
- I kto w tym domu rządzi!?
A tu żona ŁUP go wałkiem w łeb.
- No co, zapytać nie można? - Nowak na to ugodowo.

Obserwując kabaret serwowany nam od jakiegoś czasu przez naturszczyków z Wiejskiej aż korci by złapać wałek do ciasta i zdzielić po tych fruwających w oparach absurdu łbach.
Właściwie lata naszej wolności wyglądają jak taniec pijanego na dawnej, wiejskiej zabawie. Krok do przodu, dwa do tyłu, jakieś trudne do zidentyfikowania pląse, bo czy to jeszcze taniec, czy napad jakiejś choroby? Cud, że to się jako tako trzyma kupy, chociaż niektórzy jakiś czas temu wspominali coś o kamieni kupie.

Od zawsze przyglądam się „co tam panie w polityce“ i od lat zadaję sobie pytanie - dlaczego nie wdraża się u nas rzeczy, które świetnie sprawdziły się w innych krajach? Jest takie powiedzenie: uczmy się na błędach innych, bo na naukę na swoich może nie wystarczyć nam czasu. Przecież ci wszyscy eksperci doradzający ministrom muszą rozglądać się po świecie, czytać, obserwować to i owo. Nie jesteśmy jedynym krajem mającym system emerytalny, służbę zdrowia, podatki i cały ten majdan. Wiadomo, że różne kraje różnie sobie z tym radzą, ale przecież są takie, które robią to dobrze. Można podpatrzeć to i owo, zastanowić się, jak wyglądałoby to na naszym gruncie, dostosować i wprowadzić ku zadowoleniu innych.

Jeśli widzę, że mój sąsiad świetnie zarządza swoją firmą to czy jest jakiś zakaz zastosowania jego metod na moim podwórku? Czy koniecznie na złość babci muszę odmrozić sobie uszy?
Przecież jest tyle wypracowanych przez innych, dobrych rozwiązań. Nie muszę ślepo stosować wszystkiego z jednego państwa. O, kraj A ma dobre to i to, warto rozważyć takie zastosowanie u nas. Kraj B od lat z powodzeniem stosuje takie rozwiązanie, spróbujmy i u nas, bo mamy podobne warunki.
Jeśli nie jest się w stanie wykrzesać z siebie dobrych, nowatorskich rozwiązań, co złego jest w zapożyczaniu od innych?

Wróćmy jednak do Nowakowej z wałkiem. Obserwując całą tę g*wnoburzę w Sejmie (coś się ostatnio rozpolitykowałam) przyszła mi do głowy pewna myśl. Posłowie trochę zarabiają i nie sądzę, by zarządzając swoim domowym budżetem mieli równie duży deficyt co ten, który przyklepują w Sejmie. Ktoś w ich rodzinach kontroluje przychody i wydatki żeby wszystko grało, więc może zamiast posła X niech w parlamencie zasiądzie ta osoba, czyli np. jego żona, bo NIE WIERZĘ, że człowiek, który zgadza się na rażącą niegospodarność w kraju, potrafi ogarnąć coś poza kocią kuwetą. 
Nie wiem, kto zarządza gospodarstwami pań posłanek, może ich gosposie? Zostawiam ten temat do dyskusji i nie ukrywam, że czekam na inwencję twórczą czytelników.

Od lat ogarniam kocie kuwety, domowy budżet spokojnie spoczywa w moich rękach i dotychczas nigdy nie wkroczyła nań mężowska kontrola. Nasz roczny deficyt w postaci niewielkiego debetu na koncie nie wystarczyłby na osławione ośmiorniczki. Gdy trzeba, zaciska się pasa, gdy są środki, jest czas na inwestycje. Samo życie. Prawda?
A może po wyborach a przed zaprzysiężeniem posłów zrobić im test? Dać 2 tys. zł miesięcznie żeby jeden z drugim za to przeżył? Zapłacił czynsz, rachunki za prąd, gaz, telefon, kupił jedzenie i wszelkie niezbędne rzeczy a przy okazji przyjrzał się, ile musi oddać w formie podatko-haraczu. Oczywiście po każdym miesiącu musiałby się rozliczyć co do złotówki. I nie ma mowy o korzystaniu ze swoich środków!
Jeśli przeżyje 3 miesiące takiej próby, można zaprzysięgać.
I tak miałby od nas lepiej, bo dostałby te pieniądze a my musimy je ciężko zarobić.

Z zacięciem gospodarczym
Basiek May-Chang

(zdjęcie ze zbiorów Centralnego Muzeum Włókiennictwa)

2 komentarze:

  1. Ja myślę, że w którymś momencie u takiego posła/nki następuje całkowite oderwanie od rzeczywistości nie pozwalające na zastosowanie najbardziej zdroworozsądkowych rozwiązań. Pytanie, czy to jest już po wygranych wyborach, czy po pierwszych obradach? Pomysł na taki test świetny, tylko kiedy go robić? I wyobrażasz sobie, że połowa nie przechodzi testu pomyślnie i co wtedy? Następne wybory, wchodzą kolejni wygrani czy losujemy spośród pozostałych ?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Test robić od razu po wyborach. Jeśli nie przejdzie to brać kolejnego z wygranej listy, tak jak to się odbywa w razie śmierci/utraty mandatu przez posła/senatora.

    Trudno powiedzieć, kiedy następuje oderwanie od rzeczywistości, pewnie u każdego w innym momencie, ale gdy tak się obraca non stop w tym środowisku to trzeba mieć niezły kręgosłup moralny by pozostać sobą.

    OdpowiedzUsuń

Podobało Ci się? Zostaw ślad :) Będzie mi miło.